opinie.positor.pl

Trochę o moim psie

Mój adopciak oswoił już się z nami i z otoczeniem. Uznał nasz dom za swój, nasze kanapy za swoje, nasze kapcie za swoje… Na szczęście ich nie podgryza, ale w czasie nieobecności roznosi po domu i wylizuje 🙂 Zna już ścieżki spacerowe, skróty, chyba całą okolicę oraz sąsiadów. Na niektórych wesoło merda ogonem, na innych mruczy albo szczeka. Ba, zdaje się, że zapoznał się nawet z sarnami, z którymi od czasu do czasu biega po łące. One w każdym bądź razie niespecjalnie przejmują się jego obecnością.

Aktualnie moją największą obawą jest to, żeby nie rozciął sobie łapy na jakimś potłuczonym szkle, którego w okolicy jest niestety mnóstwo. Nie mam pojęcia kto, ale od kilku miesięcy ktoś z premedytacją rozbija butelki na chodnikach i ścieżkach przez pola. Dwa dni temu sąsiedzi wysprzątali wąski pas trawnika pod płotem. Dziś rano wzdłuż płotu walało się już 6 butelek (na szczęście całych – o ile można tak powiedzieć) i niepoliczalna ilość papierów…

Wczoraj wieczorem rozwaliłam sobie palca właśnie potłuczoną butelką, którą próbowałam posprzątać ze ścieżki, bo szkło było tak porozrzucane, że pies nie dałby rady przejść bez stąpnięcia po nim, a wolałabym uniknąć skaleczenia łapy. Albo – nie daj Bóg – przecięcia tętnicy, bo to miejsce mocno ukrwione. Widzę, że wielu właścicieli czworonogów w okolicy „dało za wygraną” i kupiło pieskom buciki. Wolałabym tego uniknąć, ale zobaczymy jak to będzie.

Póki co wydłużamy spacery, bo pogoda i pora roku sprzyjają 🙂